To była gra, którą można opisać jako czystą walkę na każdym centymetrze boiska. Pogończycy doskonale zdawali sobie sprawę, że rywal walczy o czołowe miejsce w tabeli, co tylko zwiększało stawkę meczu. Dlatego niebiesko-czerwoni przyjęli defensywną taktykę, licząc na błędy przeciwnika i szybkie kontrataki.
W pierwszej połowie udało się przeprowadzić kilka groźnych akcji. Najlepsze szanse mieli Kadaj i Pyłypyszyn, jednak zabrakło im precyzji w kluczowych momentach. Górnik próbował swoich sił głównie po stałych fragmentach gry oraz indywidualnych akcjach, jednak nasza defensywa trzymała się mocno. Ostatecznie wynik po pierwszej połowie pozostał bez zmian – 0:0, co budowało nadzieje na lepszą drugą część spotkania.
Druga połowa rozpoczęła się jednak od pechowego zwrotu akcji. W 49. minucie napastnik Górnika, po precyzyjnej akcji z prawego skrzydła, mocnym strzałem trafił do siatki, dając swojej drużynie prowadzenie. Pogoni zabrakło czasu na reakcję, bo zaledwie 5 minut później po rzucie rożnym, padła kolejna bramka dla przeciwników – tym razem po zamieszaniu w polu karnym.
Mimo dwubramkowej straty, lwowska drużyna pokazała ducha walki. Pogoń szybko przeszła do ofensywy, przejmując inicjatywę na boisku. Kilka akcji dawało nadzieję na odwrócenie losów meczu – świetne okazje mieli m.in. Paraszczyn, Jacenko i Wieliczko, jednak piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do bramki rywali.
Warto dodać, że Pogoń zmagała się nie tylko z rywalem na boisku, ale i z wewnętrznymi problemami. Po ostatnich meczach wielu zawodników borykało się z kontuzjami, a część drużyny walczyła z chorobami. Mimo tych trudności i zmęczenia, Pogończycy nie poddali się do samego końca, walcząc o każdy punkt na trudnym terenie przeciwnika.